fbpx
Bliżej natury

Sztuka leśnych kąpieli – czym pachnie las?

 

Zdrowiem. To tak w skrócie, bo las pachnie tak różnorodnie, że nie sposób opisać go w kilku zdaniach. Inaczej zimą, inaczej latem. Inny zapach ma młodnik, a inny stary, dostojny las. Sosny nadadzą powietrzu orzeźwiający i świeży aromat, natomiast świerki wprowadzą bardziej ziemisty, żywiczny zapach.

Shirin-yoku, czyli leśna kąpiel dla nosa

Nie jest istotne zatem jak, ale właśnie czym ten las pachnie. Bo w tym „czym” zawiera się cała jego dobroczynna natura. Praktyka leśnych kąpieli (więcej tutaj – klik) to korzystanie ze wszystkich dostępnych nam zmysłów. Jakiś czas temu pisałam o wzroku (klik). Dziś przyszedł czas na węch. Niegdyś bardzo ważny zmysł, dziś w dużym stopniu jest stępiony i w zasadzie mocno niedoceniany. Podobnie zresztą jak reszta naszych zmysłów, które w dzisiejszych czasach są delikatnie mówiąc, upośledzone (klik).

Wracając jednak do tytułowego pytania… Oto co możemy zyskać wyprowadzając nos do lasu.

Szczęśliwe płuca i dotleniony organizm

To taka oczywista, oczywistość, ale wspomnieć trzeba. Lasy to naturalne, ogromne filtry powietrza, które wychwytują wszelakie pyły i inne zanieczyszczenia, a dzięki transpiracji wody, doskonale je na nawilża. O dobroczynnym wpływie wysoko natlenionego powietrza wolnego od miejskich zanieczyszczeń przekonywać chyba nikogo nie muszę?

Boska esencja kamienia

Pamiętasz jak niesamowicie pachnie powietrze tuż po deszczu? Zwłaszcza latem. Nawet w mieście czuć ten specyficzny, urzekający zapach. Wyobraź sobie co dzieje się w lesie! Mówi się wtedy, że pachnie deszczem. Tyle, że to wcale nie jego zasługa, a w każdym razie nie do końca. To co wtedy czujesz, to roślinne olejki eteryczne wyrzucane w powietrze wraz z kroplami deszczu zmieszane z zapachem nieszkodliwych bakterii żyjących w ziemi. Szczególnie mocno je czuć gdy przez dłuższy czas nie pada, a temperatura powietrza jest dość wysoka. Olejki magazynują się wtedy również w glebie i na skałach, co chroni rośliny podczas okresów suszy. Ten zapach ma nawet swoją nazwę – petrichor, wywodzącą sie z greki, gdzie petra oznacza kamień, a ichor to esencja płynąca w żyłach bogów zamiast krwi. Pięknie, prawda?

Lecznicze olejki eteryczne – fitanocydy

Fitanocydy, bo właśnie o nich mowa, działają nie tylko na nos, ale i na nasz cały układ odpornościowy.  Są to substancje chemiczne wydzielane przez różne rośliny, które hamują rozwój szkodliwych dla nich mikroorganizmów. Co jednak ciekawsze, ten naturalny system obronny (najwięcej fitanocydów produkują drzewa zimozielone) wpływa leczniczo nie tylko na nie, ale i na nas.

Badania nad nimi dowiodły, że fitanocydy:

  • Znacząco zwiększają liczbę i aktywność komórek NK (typ białych krwinek, które atakują niepożądane komórki) oraz aktywność białek przeciwnowotworowych;
  • zauważalnie obniżają poziom hormonu stresu;
  • wydłużają sen;
  • obniżają ciśnienie krwi oraz tętno;
  • zwiększają zmienność rytmu zatokowego;
  • osłabiają aktywność układu współczulnego (odpowiedzialnego m.in. za wydzielanie adrenaliny) przy jednoczesnym podnoszeniu aktywności układu przywspółczulnego (odpowiadającego za odpoczynek organizmu) co korzystnie wpływa na nasz układ nerwowy i pozwala się zrelaksować;
  • poprawiają samopoczucie.

Aby sprawdzić w jakim stopniu i na jak długo leśna kąpiel pobudza komórki NK, dr. Qing Li, który prowadzi badania nad korzyściami płynącymi z leśnych kąpieli, przeprowadził eksperyment w którym grupa badawcza wybrała się na trzydniową wyprawę do lasu. Już pierwszego dnia liczba komórek NK zwiększyła się o ok. 1/3 początkowej liczby, a ich aktywność wzrosła o ponad 50%. Drugiego dnia zanotowano kolejny wzrost, choć już nie tak wielki jak pierwsze dnia. Badania powtórzono po tygodniu oraz po miesiącu od wyprawy. W ciągu tygodnia zaobserwowano niewielki spadek liczby i aktywności komórek NK. Po miesiącu był już bardziej zauważalny, ale wciąż wyższy niż przed wyjazdem.

Co zatem z tego wynika? Przede wszystkim to, że nawet jednodniowa wycieczka do lasu bardzo pozytywnie wpływa na nasze zdrowie! Myślę, że nawet bardzo zapracowane osoby są w stanie wyłuskać te kilka godzin raz w miesiącu, aby sprawić sobie taką zdrowotną kurację.

Będąc w lesie zwróćcie uwagę na otaczające was zapachy. Szybko zauważycie, że różne gatunki drzew pachną inaczej. Najintensywniej pachną sosny, świerki, cedry, daglezje oraz inne zimozielone drzewa. To właśnie one wytwarzają najwięcej fitanocydów i z nich też tworzy się olejki zapachowe do aromaterapii. Swoją drogą świetna rzecz, jeżeli do lasów nam daleko.

Dobre bakterie to dobry nastrój!

Kolejnym zapachowym skarbem jest mycobacterium vaccae, czyli powszechnie występująca w glebie bakteria o której wspomniałam już wcześniej. Stwierdzono, że i ona w pewien sposób stymuluje nasz układ odpornościowy. Nie dowiedziono wprawdzie, by w jakiś znaczący sposób go wzmacniała, ale  zauważono, że owa stymulacja wpływa na… nastrój. Kontakt z m. vaccae pobudza produkcję serotoniny, a co za tym idzie, poprawia samopoczucie i dodaje energii.

Jony ujemne – więcej energii i lepsze samopoczucie

Leśne powietrze ma jeszcze jedną zaletę, której na próżno szukać w mieście. Mianowicie wysokie stężenie jonów ujemnych. Jony to cząsteczki o ładunku elektrycznym dodatnim lub ujemnym, które zauważalnie wpływają na nasze samopoczucie, a nawet i zdrowie. Prawidłowy stosunek jonów dodatnich do ujemnych powinien wynosić  1:1,5 do 2,0 (jony ujemne powinny dominować) , a tak się składa, że w pomieszczeniach zamkniętych, gdzie spędzamy najwięcej czasu, jony dodatnie występują dość mnogo. Wytwarzają je m.in. syntetyki, plastiki, wykładziny, panele, urządzenia elektryczne i elektroniczne… długo by wymieniać.

Jak wpływają na nas jony ujemne i dodatnie

W latach 50-tych prof. Albert Paul Krueger z Uniwersytetu Kalifornijskiego przeprowadził szereg badań na wpływem jonów ujemnych i dodatnich na organizm ludzi, zwierząt i roślin. Wykazały one, że działanie jonów ujemnych poprawia koncentrację, ostrość widzenia, poprawia kondycję, a nawet zwiększa wydolność płuc. Zwierzęta szybciej się uczą, a rośliny szybciej rosną i dają większe plony.

Wpływ jonów dodatnich wywoływał z kolei zmęczenie, osłabienie koncentracji i pamięci, zaburzenia ostrości widzenia, rozdrażnienie, słabsze krzepnięcie krwi , suchość gałek ocznych, pogarszał wydolność oddechową. Zwierzęta wykazywały słabszą zdolność uczenia się i większy poziom agresji. Rośliny słabiej się rozwijały, a nawet obumierały.

Pełnia księżyca i Halny rozrabiaka

Być może obiło Wam się o uszy, że w podczas wiatru halnego u wielu ludzi występuje duży spadek samopoczucia, notuje się więcej wypadków drogowych, samobójstw i aktów przestępczych. Ma to związek nie tylko z z gwałtownymi zmianami ciśnienia, ale i właśnie wysokim stężeniem jonów dodatnich, które występuje podczas mocnego, suchego wiatru. Także podczas pełni księżyca poziom ich stężenia rośnie, co również odbija sie na bardziej wrażliwych osobach.

Jak widać jony mają na nas większy wpływ, niż można by przypuszczać. Warto więc od czasu do czasu doładować energię (dosłownie) podczas leśnej przechadzki. Wysokie stężenie jonów ujemnych występuje też w pobliżu rzek i wodospadów, terenów górskich i nadmorskich oraz w orzeźwiającym poburzowym powietrzu. W domu z kolei nieco energii dodać może chociażby prysznic lub inhalacja (zwłaszcza z dodatkiem ulubionych olejków eterycznych ;) )

Naturalna aromaterapia i fitness dla pamięci

Las pachnie. Tak po prostu. Pomijając fakt, że olejki którymi inhalujemy się wśród drzew świetnie wpływają na nasze zdrowie, to najzwyczajniej w świecie są to zapachy niezwykle relaksujące i bardzo przyjemne. Znacie kogoś kto nie lubi zapachu lasu? Takie osoby chyba nie istnieją… Osobiście uwielbiam zaciągać się wonią wilgotnego mchu i sosen. Nawet dotyk nie daje mi poczucia takiej bliskości z przyrodą jak właśnie zapachy.

Zapewne dlatego, że zapach to bardzo silny bodziec. Istnieje coś takiego jak pamięć węchowa. Co ciekawsze to właśnie ona jest uznawana za najsilniejszy nośnik pamięci. Zapachy potrafią wywołać wspomnienia z dzieciństwa, których np. pamięć wzrokowa by nie wyłowiła. Być może dlatego, że zapachów nie zapamiętujemy świadomie. One po prostu są, wdychamy je nie mając na to wpływu. Oczy możemy zamknąć, uszy zasłonić, ale przed zapachem nie uciekniemy. Zdarza się, że konkretny zapach, choć trudno nam go dokładnie zidentyfikować, przywołuje określone emocje, miejsca lub sytuacje. Nie wiemy co pachnie, ale wiemy z czym się nam to kojarzy.

Mnie zapach lasu uspokaja, wywołuje uczucie jedności z naturą oraz stan bycia tu i teraz. Kto wie, może właśnie działa tu jakiś rodzaj pierwotnej, nieuświadomionej pamięci?

 

Tags: