fbpx
Bliżej natury

Przygarnij kwiatka! Niezwykłe właściwości zwykłych roślin.

Tekst dedykowany tym, którzy uważają, że rośliny są nudne ;).

Jeżeli podobnie jak ja, jesteście miłośnikami wszystkiego co żywe i zielone (nie wyłączając kosmitów), to zapewne część przytoczonych faktów będzie już Wam znana, ale jeśli do tej pory sądziliście, że złota rybka przy paprotce to szczyt szaleństwa, entuzjazmu i ułańskiej fantazji, zdziwicie się.

Jeżeli jesteście ciekawi co łączy teściową z oślimi uszami, dlaczego bluszcz trujący kóz nie truje lub jak skrzydłokwiat zawędrował w przestrzeń kosmiczną, to zapraszam do lektury! Poznacie też rozpustny sekret storczyka, magiczne właściwości paproci oraz główny punkt programu – uzdrawiające supermoce roślin!

Znaną prawdą jest, że rośliny są naturalnym filtrem powietrza. Nie bez powodu lasy nazywane są płucami ziemi o czym niestety wielu ludzi, zwłaszcza na zbyt wysokich jak na ich wąskie horyzonty, stołkach zapomina. Za dnia z pomocą światła w procesie fotosyntezy pochłaniają one dwutlenek węgla, a produkują między innymi tlen. Jest to jeden z najważniejszych procesów biochemicznych, który reguluje poziom zawartości dwutlenku węgla w atmosferze ziemskiej, główny dostawca tlenu, a także energii w postaci paliw kopalnych. To dzięki fotosyntezie na pewnym etapie istnienia naszej planety mogło zaistnieć życie tlenowe. W uproszczeniu można powiedzieć, że my, ludzie istniejemy i żyjemy, dzięki temu procesowi, a co za tym idzie, dzięki roślinom. Doceńmy to zapraszając je do naszego domu i dbając o nie tak, jak one dbają o nas. Szybko zauważycie jak wspaniale wpłyną na Wasze samopoczucie. Nie tylko zachwycając uroczą fizjonomią ;).

Supermoc nr 1 – Filtr zanieczyszczeń

Wiele roślin prócz tego, że produkuje tlen, pochłania również szkodliwe substancje lotne, a także wspomaga w walce z pleśnią i grzybami. Można powiedzieć, że działają jak najlepszy filtr powietrza, a przy tym są wybitnie energooszczędne. A jakie ładne!

Jak to się dzieje? Każda roślina posiada w swoich liściach otwory zwane aparatami szparkowymi, które jej służą do oddychania, fotosyntezy i transpiracji. Podczas tej wymiany gazowej między rośliną, a atmosferą wraz z niezbędnym jej tlenem i dwutlenkiem węgla, przez aparaty szparkowe wnikają także lotne substancje zanieczyszczające powietrze ( Także alergeny! ). Gdy znajdą się w komorze podszparkowej, w kontakcie z wodą wyściełającą jej ścianki, przechodzą w stan ciekły i przedostają się do komórek roślin, gdzie zostają zmetabolizowane. Często też po prostu odkładają się na liściach wchodząc w kontakt z warstwą chroniącą roślinę przed czynnikami zewnętrznymi.

Warto więc od czasu do czasu przetrzeć liście nie tylko ze względu na kurz, ale pamiętajcie, że nie wszystkie rośliny to lubią! Najpierw upewnijcie się, że Waszym takie zabiegi spa nie zaszkodzą. Moja żyworódka na przykład, bardzo, ale to bardzo tego nie lubi i nawet przy podlewaniu muszę uważać, aby nie zmoczyć jej liści. Są i takie, którym woda na liściach nie przeszkadza, ale tylko w wersji mgiełki ze spryskiwacza, gdyż na liściach znajdują się delikatne włoski, które nawet najczulszym przecieraniem można zniszczyć, a tym samym uszkodzić roślinę.

Jako ciekawostkę dodam, iż rośliny jako organizmy o niebywałym sprycie, pomysłowości i zdolnościach taktycznych, aby za bardzo nie ubrudzić sobie rączek… pardon… korzeni, do pomocy w rozkładaniu szkodliwych substancji podstępem angażują gromady wybranych mikroorganizmów. Najpierw, aby je zachęcić do osiedlenia się u ich przytulnych podnóży, produkują do gleby imitację ulubionego żarełka tychże naiwnych istot, a kiedy w końcu żarłoków jest tyle, że przestaje dla wszystkich wystarczać, te zaczynają pochłaniać węglowodory z gleby, czyli między innymi to, co poprzez korzenie wypluła przebiegła zieleninka. No i kto by się spodziewał, że takie przedsiębiorcze z nich bestie?

Supermoc 2 – Nawilżacz powietrza

Skoro jesteśmy już przy funkcji filtra, to warto wspomnieć i o właściwościach nawilżających. Rośliny bowiem, wyparowując do atmosfery pobieraną z podłoża wodę, wytwarzają i regulują swój własny mikroklimat , tym samym nawilżając sobie samym i nam powietrze. Aż chce się oddychać!

Supermoc 3 – Tępiciel alergenów

Jeśli macie w mieszkaniu problem z naściennymi grzybkami i z jakiegoś powodu tego typu przyrody jednak nie lubicie, to tutaj też mam dobrą wiadomość. Wbrew pozorom zwiększona wilgotność powietrza z udziałem roślin nie przyczynia się do pogłębienia problemu. Ba, nawet go zmniejsza. Badania dr. Wolvertona wykazały, że rośliny poprzez swój system korzeniowy wydzielają do podłoża substancje, które następnie parując do powietrza, działają jako naturalne środki pleśnio i grzybobójcze. Podobnie jak te, które wydzielają się bezpośrednio z liści.

Te niezwykłe właściwości docenili nawet naukowcy NASA, którzy opracowując system filtracji powietrza dla Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) w 1989 roku, przeprowadzili pewien eksperyment. Zbudowali hermetycznie zamknięte laboratorium o nazwie Biohome i umieścili wewnątrz czujniki mierzące poziom lotnych związków organicznych. Gdy do wnętrza wprowadzono roślinność, poziom zanieczyszczeń znacznie się zmniejszył.

Podobny eksperyment w 2002 roku powtórzył te wyniki. Zespół naukowców z University of Technology w Sydney przez półtora roku monitorował wpływ dwóch gatunków roślin (draceny i skrzydłokwiatu) na poziom zanieczyszczeń powietrza w biurach. Okazało się, że w pomieszczeniach zamkniętych wystarczyło kilka roślin aby poziom ten zmniejszył się aż o 70%! Natomiast tam, gdzie wentylacja uniemożliwiała osadzanie się owych zanieczyszczeń na roślinach, wynik był nieco gorszy, bo zmniejszył się tylko o 20%.

Tak więc alergiku, zaopiekuj się roślinką. Niech zostanie Twoim najlepszym przyjacielem. No chyba, że jesteś na nią uczulony. Wtedy zostaje już tylko rybka. Albo łysy kot, bo wszystkie koty są fajne.

Wolisz roślinkę? Mądra decyzja. Wybór jest spory, ale z pomocą może przyjść książka „How to grow fresh air (1999)”, stworzona przez Dr B.Wolverton’a na podstawie wyników badań dla NASA. Zawiera listę 50 najzdrowszych roślin domowych, a wykaz wciąż jest poszerzany. Gdybyś jednak zdecydował się również na łysego kota, pamiętaj, że niektóre rośliny mogą być dla niego trujące. Kot natomiast może być zagładą dla niektórych roślin. Zwłaszcza tych smacznych i łatwo dostępnych. Tak więc, drogi alergiku, rozważna koegzystencja przede wszystkim.

No dobrze, skoro najważniejsze zostało powiedziane, nie pozostaje mi nic innego jak przedstawić bohaterów dnia. Fenomenalne zielone, czyli kilku reprezentantów o nie tylko wyjątkowych talentach, ale i urodzie!

paproć domowaPaproć wręcz magiczna

No wiadomo! Nie tylko najbardziej tajemnicza, owiana licznymi legendami o właściwościach tak nie niezwykłych, że nawet diabeł Boruta omijać miał ją z daleka, ale i niezwykle uzdolniona pod kątem walk z lotnymi paskudztwami. Posiada nie tylko szeroki zakres usuwania szkodliwych substancji (m.in. formaldehyd znajdujący się w meblowych płytach wiórowych, tapetach, wykładzinach, klejach i lakierach, a także spalinach), ale i zdolność neutralizowania smogu elektromagnetycznego, który nie oszukujmy się, jest już wszędzie.

Czy wiedzieliście, że ta niepozorna roślina już wśród dawnych Słowian miała swoich zagorzałych fanów? Każda szanująca się zielarka wiedziała, że paproć posiada niezwykłe, magiczne właściwości, a przy tym jest świetna na reumatyzm. Popularności niewątpliwie przysparzał jej też powszechnie znany fakt, że raz do roku w Noc Kupały, jeśli dobrze poszukać można było zostać szczęśliwym znalazcą perunowego kwiatu, który to miał zapewniać szczęście i dostatek po wsze czasy żywota ziemskiego. Zresztą nawet jeśli nie udawało się kwiatu paproci znaleźć, to szukający mieli zazwyczaj masę innych, bardziej romantycznych rozrywek. Można więc powiedzieć, że tak, czy siak poszczęściło im się, choć w nieco innym zakresie.

Zdrowie, szczęście, bogactwo i w dodatku afrodyzjak! No przyznajcie, czy nie brzmi to zachęcająco? Dodatkowego smaczku tej niezwykłej roślince dodaje prehistoryczny rodowód sięgający czasów kredy, kiedy to przeżywały szczyt swojej różnorodności gatunkowej. Czy to nie miło pomyśleć sobie, że może praprapraprapraaaaaaaaaaaa przodek Waszej paprotki zdobił kiedyś gniazdo jakiegoś pterodaktyla?

Paprotka jest łatwa w uprawie. Preferuje rozproszone światło i półcienie. Lubi stale wilgotne podłoże i doceni gdy od czasu do czasu zrosicie jej listki (zwłaszcza zimą).

zielistkaZielistka, czyli najlepszy przyjaciel astronauty

Skromna roślinka, którą obecnie znaleźć można chyba w każdym sklepie ogrodniczym, czy większym supermarkecie. Jest bardzo łatwa w uprawie, ma niewielkie wymagania i odnajdzie się niemal w każdych warunkach. Choć tak powszechna i niewybredna w bytowaniu,  pewnie nie jedno z Was przeszło obok niej nawet nie zaszczyciwszy spojrzeniem. Błąd! Być może na pierwszy rzut oka nie zachwyca urodą, ale zapewniam, że w odpowiedniej oprawie może prezentować się niezwykle elegancko, a co najważniejsze naprawdę nieźle oczyści Wam powietrze. Działa tak skutecznie, że znalazła się na liście roślin wykorzystywanych przez NASA do filtracji powietrza w statkach kosmicznych. Chcecie się pochwalić, że macie w domu potencjalną sławną astronautkę? Kupcie zielistkę!
Ten zielony pionier kosmicznych przestworzy potrafi zneutralizować m.in. formaldehyd, ksylen, benzen, tlenek węgla, aceton, amoniak, a i metalami ciężkimi ponoć nie pogardzi. Przy okazji ujemnie zjonizuje powietrze (elektrosmog). Posiada również zdolność wyłapywania drobinek kurzu, a jego liście wytwarzają fitoncydy – substancje działające bakteriobójczo, pierwotniakobójczo i grzybobójczo. To taki mały, zielony morderca chorobotwórczych drobnoustrojów, który będzie wspaniałym kompanem dla osób z problemami płucnymi i alergiami.

Uprawa jest łatwa, prosta i przyjemna. Zielistka ma małe wymagania. Lubi delikatne słońce, półcień, a nawet i cień jej nie straszny. Jedynie ostre słonce jest niewskazane, gdyż jej listki są wrażliwe na oparzenia. Lubi wilgoć i częste zraszanie, ale jeśli czasem zapomnisz ją podlać, powinna wybaczyć.

bluszcz domowyBluszcz wcale nie taki trujący

Nawet nie wiem od czego zacząć, bo o tej roślinie to i książkę można by napisać. Tyle z nią związanych legend, wierzeń i przeznaczeń na przestrzeni dziejów i miejsca występowania, że przytoczę zaledwie kilka, moim zdaniem najciekawszych.
Ta wiecznie zielona roślina była symbolem wieczności i trwałości życia. Dekorowano nią domostwa, gdyż chroniła przed chochlikami, szczególnie złośliwymi zimową porą. W Starożytnej Grecji wieńce z bluszczu były symbolem wierności (stąd bluszcze na grobach), a w sztuce nieśmiertelności ( motyw wieńca na czaszce) .

W Starożytnym Rzymie na szyldach gospód i winiarni, często można być zobaczyć rysunki przedstawiające pędy bluszczu, które symbolizowały dobrej jakości trunek. Miało to związek z tym, że porowate drewno tej rośliny wykorzystywano przy filtracji wina. Wierzono nawet, że oddziela wino od wody, a liści ( do spółki z winem – tak zwany klin, klinem) używano jako środka leczniczego po zbyt hucznych Dionizjach. Obecnie zwyczaj ten przetrwał w postaci aromatyzowania piwa ta zacną rośliną, które zwie się… zaskoczenie, bluszczowym.
W średniowieczu był składnikiem preparatów znieczulających, leczono nim też wszy, choroby płuc i bóle reumatyczne.

Choć w przeszłości miał szerokie zastosowanie lecznicze, a i obecnie wykorzystywany jest w medycynie i kosmetyce, należy pamiętać, że saponiny zawarte w tej roślinie są szkodliwe dla człowieka i niektórych zwierząt. Sarny i jelenie natomiast bardzo w tym gatunku gustują, zwłaszcza zimą, kiedy nie mogą wybrzydzać. Niechlubne eksperymenty na kozach wykazały, że mając do dyspozycji jeden gatunek bluszczu w menu, zjadają go w ilościach niewielkich. Natomiast kiedy taki lunch zostaje poszerzony o kilka gatunków, wcinają bardziej ochoczo. Na tej podstawie stwierdzono, że być może fitotoksyny różnych gatunków wzajemnie się blokują i tym samym zwierzęta potrafią tak dobierać dawki, aby im nie zaszkodziły.

Współcześnie bluszcz stosowany jest jako ochrona antypożarowa w lasach okresowo suchych. Dzięki swojej słabej palności stanowi dobre zabezpieczenie drzewa.
Istnieje też coś takiego jak miód bluszczowy. Jest ciemny, gęsty, a w smaku słodki i intensywny. Słyszeliście o nim? A może ktoś próbował?

A jako roślina doniczkowa? Pochłania wiele lotnych toksyn, w tym i trójchloroetylen, który znajduje się m.in. w drukarkach. Stanowi więc idealną ozdobę biurka. Jest przy tym łatwy w uprawie i szybko rośnie ( nawet do 40 cm rocznie!), lubi bardziej cieniste miejsca.

drzewko mirtowe w doniczceMirt zwyczajny nadzwyczajny dla współczesnej bogini

Nie tylko doda uroku każdemu mieszkaniu, ale i jego posiadaczce. To mini drzewko jest starożytnym symbolem miłości, wierności i piękna poświęconym Afrodycie. W Grecji i Rzymie przyozdabiał głowy panien młodych. Natomiast z destylowanych liści i jagód przy odrobinie wprawy wyczarujesz słynną w kosmetyce Wodę Anielską.

Prócz obietnicy miłości, urody i wiecznej młodości, roślina ta, ma także moce uzdrowicielskie. Wytwarza fitoncydy, które zabijają zarazki znajdujące się w powietrzu. Ma właściwości przeciwzapalne, ściągające i antyseptyczne. Napar z liści wyleczy trądzik i pomoże uleczyć rany, a jako herbatka zadziała zbawiennie na drogi moczowe i zaburzenia trawienne. Olejek, który wydobywa się z liści ma właściwości wykrztuśne i antyseptyczne  (zawiera alfa-pinen, cyneol i myrtenol), jest stosowany w inhalacjach przy leczeniu dróg oddechowych.

W kuchni listki mirtu jako przyprawa dodadzą ostro-gorzkiej wyrazistości, a suszone owoce o ciekawym korzenno-słodkim smaku, stworzą z ziemskich dań prawdziwą ambrozję.

Lubi ciepłe i nasłonecznione miejsca, ewentualnie półcień i choć nie przepada za przeciągami, to latem chętnie ustawi się na balkonie i pooddycha świeżym powietrzem. Jest zdecydowanym domownikiem i dlatego kiepsko znosi częste przesadzanie. Dobrze jest go od razu zasadzić w większej doniczce.

WawrzynWawrzyn ( drzewko laurowe) prawdę Ci powie

Uuuu powiało grozą…. I dobrze bo to drzewko dla odważnych. Jest symbolem zwycięstwa i rośliną wieszczek. Z jego liści wróżyły kapłanki w Delfach, a włożone pod poduszkę miały przenieść prorocze sny. Za jego sprawą spływało też natchnienie i dlatego było szczególnie bliskie pisarzom i poetom. Inspirować może też w kuchni. Do gotowania służą zarówno świeże listki laurowe (intensywniejszy smak), jak i ususzone (delikatniejszy smak). Mniej oczywiste, ale równie cenne ma właściwości jako środek leczniczy. Jako przyprawa pobudza trawienie i wspomaga wchłanianie właściwości odżywczych. Wyciągi z lisci pobudzają krążenie krwi, działają ochronnie na wątrobę, żółciopędnie, żółciotwórczo, rozkurczowo, stymulują centralny układ nerwowy. Napary i olejki stosowane zewnętrznie pomagają w walce z łupieżem i hamują wypadanie włosów oraz pomagają w walce z wypryskami (działają antyseptycznie i wysuszająco). Ponadto olejki eteryczne wydzielające się z liści hamują rozwój bakterii i grzybów.

W hodowli podobnie jak mirt, latem lubi przebywać na świeżym powietrzu (np. balkonie, tarasie), a zimować pod dachem w nasłonecznionym, ale niezbyt ciepłym miejscu.Czyli unikamy kaloryferów.

cytryna domowaCytryna

Komu wiatr w oczy i cytryny pod nogi, ten tańczy twista i często mruga. Ty bądź sprytniejszy, załóż różowe okulary i zrób lemoniadę, ale najpierw zasadź cytrynę! Bo… to samo zdrowie! No co ja tu się będę produkować. Po prostu, nie dość, że wspaniale odświeża powietrze, to jeszcze produkuje substancje lecznicze wzmacniające odporność i zabijające zarazki. Nie trzeba jej jeść, pomaga nawet na odległość, a jak się doczekacie własnych cytryn to dopiero będzie radocha!

W warunkach domowych najlepiej czuje się odmiana Ponderosa. Lubi delikatne, rozproszone światło, nie przepada za częstymi zmianami miejsca, a gwałtownych zmian temperatur i przeciągów wręcz nie cierpi. Szkodzi jej propan-butan, dlatego nie powinna znajdować się w kuchni. Zimą aby się porządnie zregenerować i zachwycić następnego lata potrzebuje nico niższej temperatury ok. 12-15C. Choć jest rośliną dość wymagającą w uprawie, odwdzięczy się pięknym zapachem i pysznymi, zdrowymi w 100% ekologicznymi cytrynkami .

skrzydłokwiatSkrzydłokwiat 

(Pochłania sporo i intensywnie –  formaldehyd, benzen, alkohole i aceton, a także trójchloroetylen.) Tropikalna roślina z rejonów Ameryki Południowej uwielbiana przez NASA. Przy dobrych warunkach kwitnie prawie cały rok. Dobrze nawilża powietrze i podobno przynosi też szczęście. Niestety jest silnie toksyczna dla zwierząt.

Na dobry sen

Rośliny, choć na co dzień parają się produkcją tlenu, same także muszą oddychać co czynią zarówno w fazie jasnej jak i ciemnej fotosyntezy. Różnica polega na tym, że w fazie ciemnej, czyli nocą zamiera produkcja tlenu. Wiele osób sądzi, że przez to nie powinno się ich trzymać w sypialni. Cóż, bazując na tym przekonaniu powinni też wykurzyć stamtąd męża/żonę, psa, czy chomika, gdyż ci pobierają znacznie więcej tlenu niż małe roślinki. Ponadto, dobowe zapotrzebowanie tlenowe roślin jest i tak niższe niż produkowana nadwyżka, więc koniec końców i tak jesteśmy na plusie. Nie to żebym zachęcała do tworzenia sobie dżungli w sypialni (choć ja pewnie tak skończę…), ale pojedyncze rośliny, choćby nie wiem jak łakome naprawdę nie stworzą zagrożenia. Załóżmy jednak, że się upierasz. Cukierkami się nie dzielisz i tlenem tym bardziej nie zamierzasz. Okej, może jesteś jedynakiem. Przedstawiam Ci w takim razie bardzo ciekawą grupę roślin, która nie dość, że (prawie) nic nie zabierze to jeszcze coś niecoś doda od siebie.

Proszę Państwa, sukulenty! Pierwsze co przychodzi na myśl to małe, karłowate roślinki sprzedawane w kwiaciarniach i supermarketach w doniczkach wielkości kieliszka. Tak to one, ale nie tylko. Rodzina sukulentów jest dość pokaźna i całkiem zróżnicowana, ale wszystkie łączy jedno… System metaboliczny CAM (crassulacean acid metabolism). Inaczej mówiąc jest to grupa roślin, która przez wzgląd na naturalne występowanie w warunkach pustynnych, pobór dwutlenku węgla prowadzi nocą  a tym samym produkcję tlenu), kiedy jest chłodniej i grozi jej mniejsza utrata wody niż za dnia.

Poniżej kilka zacnych przykładów.

SensawieriaSensawieria jako pierwsza na podium

Zwana też wężownicą lub oślimi uszami, przez bardziej złośliwych – językami teściowej. Jedna z najskuteczniej neutralizujących szkodliwe substancje roślin (m.in. bezen, formaldehyd, ksylen, toluen, tlenek azotu), a także wyjątkowo prężnie natleniająca powietrze nocą oraz zmniejszająca ilość alergenów w powietrzu. NASA potwierdza!

W hodowli banalnie prosta, niemal samowystarczalna. Odnajdzie się zarówno w słońcu jak i w cieniu. Doskonale znosi suche powietrze i zapominalskich ogrodników. W dobrej kondycji może przetrwać nawet do trzech tygodni bez podlewania. Jedyne czego nie lubi to nadmiaru wody.

 

żyworódkaŻyworódka zwana domową apteczką

Nie dość, że pięknie filtruje powietrze, a w nocy pozwala głębiej odetchnąć, to może uratować skórę w podbramkowej sytuacji. Dosłownie. Ta najzdrowsza i oryginalna to żyworódka pierzasta, niestety trudniejsza do zdobycia na rzecz jej bardziej popularnych modyfikowanych sióstr. Żeby nie było nieporozumień, wszystkie odmiany żyworódki mają właściwości lecznicze. Tyle, że nie wszystkie w takim samym stopniu i niektóre z nich lepiej stosować tylko zewnętrznie. Jeśli jednak jesteście szczęśliwymi posiadaczami odmiany pierzastej to pewnie sami wiecie, że swoim talentem leczniczym przebija nawet aloes. Lista dobroci jest długa. Pomaga leczyć rany, blizny, oparzenia, trądzik i wszelkie inne zmiany skórne. Podobno działa nawet w przypadku łuszczycy. Wspomaga walkę z łupieżem i łagodzi reumatyzm. Stosowana wewnętrznie wzmacnia odporność. Działa przeciwzapalnie i bakteriobójczo.

Kiedyś natknęłam się nawet na historię jakoby okłady z żyworódki uratowały komuś stopę z poważnym zakażeniem gengreną, która miała zostać amputowana. Ile w tym prawdy, nie wiem, ale niezwykłe właściwości lecznicze żyworódki są faktem niezaprzeczalnym. Nic tylko hodować. No i pamiętać, że działa dość intensywnie, więc i stosować z umiarem!

aloesAloes dobry na wszystko

Kolejny cudotwórca na leczniczej liście. Jeśli kiedyś zabraknie Ci pianki do golenia, nie wahaj się sięgnąć po liść aloesu. Żel, który znajdziesz w środku nie tylko zapewni popisowy poślizg maszynce, ale i zdezynfekuje ranki oraz nawilży skórę. Jeśli zdarzy Ci się zdrzemnąć na słońcu, to tutaj również aloes pośpieszy z pomocą. W działaniu jest delikatniejszy od żyworódki, więc używać można swobodniej i wszechstronnie. Działa przeciwbólowo, przeciwzapalnie, zmiękczająco, nawilżająco, przeciwobrzękowo, łagodzi swędzenie po ukąszeniach owadów i leczy drobne ranki.

Podobnie jak żyworódka, sansewieria i większość sukulentów, nie wymaga szczególnie troskliwej opieki. Lekkie, przepuszczalne podłoże i umiarkowane podlewanie co jakiś czas w zupełności mu wystarczy.

storczykOrchidea (storczyk) zamiast viagry

Co prawda nie należy do rodziny sukulentów, ale właściwości ma podobne. Poza tym jest naprawdę ciekawy… Czyż ten piękny, delikatny kwiat nie kojarzy się z subtelną elegancją, wdziękiem i niewinnością? Nawet Konfucjusz swego czasu opatrzył go symbolem oznaczającym wdzięk, piękno, czystość i skromność. Jeśli też tak myślisz i chcesz pozostać w tym przekonaniu, nie czytaj dalej. Nie taki on skromny jak się wydaje. Starożytni Grecy mieli na jego temat całkiem inne zdanie. Jego nazwa pochodzi właśnie z greki (órkhis) i oznacza „jądra” przez wzgląd na kształt bulw niektórych gatunków. Uchodził tam za całkiem niezły afrodyzjak, a zwany był Satyrion. Podobno z każdego mężczyzny potrafił uczynić zdolnego satyra. Jeśli nie wiecie w czym się sławili mitologiczni satyrowie, sprawdźcie sobie w google, ale najpierw wygońcie dzieci ;).

Jak widzicie storczyki lubią wzbudzać emocje, od zachwytu po pożądanie. Szczególnie jeden (Dendrobium schroedera) przed wielu laty, kiedy to na aukcji osiągnął zawrotną sumę 1000 funtów, gdyż na żądanie pierwszego właściciela, czyli tubylczego plemienia z miejsca pochodzenia rośliny, wiązał się z zakupem pewien warunek. Z rąk do rąk przechodzić mógł tylko w swojej pierwotnej donicy. To jest ludzkiej czaszce. No cóż, na szczęście storczyki mają to do siebie, ze w każdym opakowaniu prezentują się niezwykle efektownie. A w dodatku odganiają złe duchy. Tak twierdzą na Jawie.

Na koniec najlepsze. Storczyki to epifity, czyli takie przyssawki, które zamiast grzecznie siedzieć w ziemi to wolą łazić po drzewach i się im tu i ówdzie przyczepiać. Co oznacza to dla nas? Ano to, że możemy go posadzić dosłownie wszędzie! Pole wyobraźni jest tu nieograniczone. Można klasycznie w doniczce, niekoniecznie z czaszki, ale i w wydrążonym pieńku huśtającym się pod sufitem. W dużej muszli, kamieniu, dziurze w ścianie. Gdzie sobie tylko wymyślicie. Storczyk wcale nie musi rosnąć w ziemi, a wręcz nie powinien. Do szczęścia wystarczy mu nieco luźnego torfu, kawałków kory, czy mchu wokół korzeni. Na upartego mógłby sobie nawet luzem majtać, byleby miał dostatecznie wilgotno. Storczyk jednak lubi mieć pod stopami podparcie, a my lubimy storczyki, więc nim jednak nie majtajcie.

Zamiast klasycznego podlewania, co tygodniowe kąpiele wodne, albo codzienne spryskiwanie mgiełką korzeni i liści.

Supermoc nr 4 – Mentalny relaks

Gdyby było komuś mało właściwości zdrowotnych, śpieszę donieść, że już sama obecność roślin w naszym otoczeniu wpływa pozytywnie na nasze samopoczucie. Jako organizmy żywe, wymagające naszej opieki, zmniejszają poczucie samotności. Lubią też podobno, gdy się do nich mówi . Bliski kontakt z naturą relaksuje, uspokaja, obniża poziom stresu i pobudza kreatywność. Sam kolor zielony koi zmysły i oczy, a kolorowe kwiaty poprawiają nastrój.
Już w starożytności doceniano wpływ roślin na psychikę człowieka, a spacery po ogrodach zalecano w celach terapeutycznych. Obecnie coraz większą popularność zdobywa hortiterapia, czyli właśnie ogrodoterapia. Powszechniej stosowana jest na zachodzie Europy, Stanach Zjednoczonych i Japonii, ale i w Polsce powoli wkracza na salony. To jest ogrody. Kuracja polega na aktywnych pracach w ogrodzie specjalnie przystosowanym do tego typu terapii lub/i biernej kontemplacji przyrody, a  adresowana jest przede wszystkim do osób niepełnosprawnych psychicznie, cierpiących na demencję, choroby psychiczne, sensoryczne, osób wykluczonych lub uzależnionych. „Przyroda jest lekarzem dla wszystkich chorób” mawiał Hipokrates. Mawiał też, że „Człowiek nieobeznany z wiedzą astrologii zasługuje raczej na miano błazna, aniżeli lekarza.”, ale zostając przy pierwszym cytacie można uznać, że był bardzo całkiem mądrym człowiekiem.

Rośliny domowe

 

Zielony relaks w wersji na bogato:).

To co? Przygarniecie kwiatka?

Tags: