Kolejna część cyklu survivalowego. Więcej o całym cyklu tutaj.
Postęp cywilizacyjny sam w sobie jest zjawiskiem pozytywnym i przedstawia szereg możliwości godnych uwagi, ale jak wszystko ma swoje dwa końce. Ten drugi kryje się w ciemnej stronie rozwoju… Nie jest to oczywiście nic dziwnego, ani bardzo niepokojącego, o ile ma się tego świadomość. Każde zjawisko ma zarówno pozytywy jak i negatywy, dotyczy to nie tylko kultury i techniki, ale i wielu innych rzeczy. Ważne abyśmy po prostu zdawali sobie sprawę z tych zagrożeń i uważali, by to one nie przejęły kontroli nad naszym życiem. Wpisem tym, chciałabym Wam wskazać skutki uboczne postępu cywilizacyjnego i jego pułapki. Ciekawa jestem czy Wy również je zauważacie, a może Waszym zdaniem nie ma się czy przejmować?
Specjaliści
Są od wszystkiego. Nawet tak absurdalnych rzeczy jak wymiana koła w rowerze. Który człowiek nie potrafiłby tak naprawdę tego zrobić? W rzeczywistości potrafią wszyscy, ale nie robią. Dlaczego? Bo istnieje specjalista. Sam fakt jego bycia ugruntowuje przekonanie, że jeżeli by nie był potrzebny, to by przecież nie istniał. A więc t r z e b a go wezwać. On to zrobi lepiej, bo jest specjalistą. W sytuacjach miejskich to się sprawdza. Ale co gdy coś się dzieje, a specjalisty nie ma?
Mając do dyspozycji gaśnicę, które są obecnie wszędzie, nie przystępujemy do wstępnego gaszenia np. altanki na działce, tylko czekamy na strażaków-specjalistów, a w tym czasie zajmują się sąsiednie domki. Będąc świadkiem wypadku drogowego, tłum gapiów rozgląda się bezradnie czekając na ratowników-specjalistów, bojąc się cokolwiek zrobić, a w tym czasie ktoś umiera.
Problem bezradności wyuczonej
Problem bezradności polega często w większym stopniu na własnej niepewności, niż na braku wiedzy. Choć z tym ostatnim też jest problem, bo wiedza ta jest zazwyczaj bardzo powierzchowna i niedbale przekazywana właśnie przez wzgląd na istnienie ekspertów od tych spraw (przykład? Chociażby pierwsza pomoc w szkołach). Jeśli chodzi o niepewność, to wynika ona właśnie z wiecznego wyręczania w najbardziej błahych problemach. Brak rzetelnej wiedzy i ćwiczeń swoją stroną, ale przyzwyczajenie do bierności w obliczu specjalistów również nie pomaga.
Uzależnienie od techniki
Technika otacza nas na co dzień i jest tak powszechna, że to ona stanowi obecnie środowisko naturalne ludzkiego funkcjonowania. Jej nagły brak prowadzi do tak silnego poczucia dyskomfortu, jak u dzikiego zwierzęcia niespodziewanie umieszczonego w klatce. Wraz z nią, znikają wszystkie dotychczasowe udogodnienia i mechaniczne uproszczenia, przez co po raz kolejny pojawia się poczucie bezradności. Człowiek pozbawiony swoich jedynych, znanych rozrywek, nie ma pojęcia co ze sobą zrobić. Przewrotnie, zamiast swobody i wolności od techniki, czuje się ograniczony. Przyznajcie się, jak długo udaje Wam się wytrzymać na wakacjach z dala od facebooka, czy instagrama? No właśnie. Plątanie się bez celu po obozowisku na obozach survivalowych dla młodzieży jest częstym widokiem w pierwszych dniach wyjazdu. Dzieciaki bez zasięgu w telefonach naprawdę nie wiedzą co ze sobą zrobić, mimo, że wokół roboty jest od groma. Trochę przerażający to widok…
Technika, a kondycja ludzka
Postępująca technicyzacja wypiera czynnik ludzki. Coraz mniej jest zawodów mających związek z pracą fizyczną, a te, które pozostały mają opinię gorszych i są raczej niechętnie podejmowane. Ta tendencja do ograniczania aktywności ruchowej, kiepsko wpływa na stan kondycji współczesnych, wysokocywilizowanych społeczeństw. Przeciętnie, ludzie żyjący w mieście są dużo słabsi i mniej wytrwali, niż ci pracujący fizycznie na co dzień na wsi. Stan ten prowadzić może do zmniejszenia odporności, problemów z wagą i w efekcie do komplikacji zdrowotnych. Na szczęcie równie wielu ludzi nadal odczuwa potrzebę ruchu, co wyraża się w popularyzacji różnorakich form sportu i innych form aktywności. W tym i survivalu. Światełko w tunelu!
Mania kontroli
Człowiek ma dziwną potrzebę dominacji. Lubi kontrolować i stara się podporządkowywać sobie wszystko, co go otacza. W tym i naturę, ale nie jest to łatwe. Im bardzie stawia ona opór, tym bardziej człowiekowi zależy na zawładnięciu nią.
„… Natura stanowi całość samowystarczalną, zrozumiałą bez uwzględniania kultury, kultura natomiast nie może być zrozumiana bez odniesienia do natury – zarówno wtedy, kiedy uważamy, że jest jej przedłużeniem, jak i wtedy kiedy traktujemy ją jako zupełnie nowy jakościowy etap w życiu człowieka” – W. Burszta, „Antropologia kultury” .
Powyższy cytat jasno ilustruje, iż kultura zawiera się w naturze i chcąc nie chcą musimy ją uwzględniać w swojej egzystencji. O ile z tym się człowiek jeszcze jakoś godzi, to trudniej mu już zaakceptować nieujarzmioną formę natury. Stara się więc zmienić nie sobie, ale ją. Dostosować do swojego postrzegania świata, ukulturalnić. Oswajanie w wykonaniu survivalowca, który też jest człowiekiem i również ma potrzebę pewnej systematyzacji otoczenia, przejawia się na próbie poznania i zrozumienia tego co jest.
Cywilizacja natomiast od razu przystępuje do prób porządkowania, ale przez przekształcanie według swojego uznania. Narzuca swoje normy nie szanując praw natury. Wycina lub wypala pierwotność i „nadbudowuje” techniką. Wypiera zwierzęcość, zastępując ją kulturą. Tak bezkarna destrukcja własnego źródła, nigdy jednak nie kończy się pełnym sukcesem. Trudno bowiem wyplenić coś, na czym się opieramy i dzięki czemu definiujemy. Działając przeciw naturze, szkodzimy sobie sami.
Wzory kulturowe
Wzory kulturowe są użyteczne. Nadają sens określonemu modelowi rzeczywistości i ułatwiają sprawne funkcjonowanie w społeczeństwie w którym żyjemy. Niszczą jednak naszą kreatywność wobec wyzwań życia. Modele zachowań są zasadne, o ile człowiek znajduje się w obrębie ich zastosowań. Jeżeli otoczenie ulega zmianie i dzieje się coś niespodziewanego, brak jest dokładnego wzoru działań i zaczyna się kombinacja. Często mało skuteczna. Survival wypracowuje nowe wzory i utrwala alternatywny sposób myślenia. Żeby przetrwać trzeba umieć zarówno planować, jak i improwizować.
Uzależnienie od dóbr cywilizacyjnych
Przyzwyczajeni do wygody i poczucia bezpieczeństwa, sami stwarzamy się ofiarami. Uzależnienie od dóbr cywilizacyjnych jest już tak silne, że gdyby nagle wysiadły wszystkie elektrownie, gazociągi. prawdopodobnie jako społeczeństwo nie poradzilibyśmy sobie. Zamarlibyśmy czekając na pomoc, nie wiedząc co robić. To samo dzieje się z człowiekiem, który mając wokół siebie cztery ściany czuje się chroniony. Ich nagły brak wiąże się z poczuciem obnażenia, bezbronności, wytrącenia ze znajomego, więc bezpiecznego otoczenia. Brak znanych wzorów reakcji jest paraliżująca
Pułapka stabilnego życia i sztuczna rzeczywistość
Życie w cywilizacji ulega stabilizacji. Niewiele może zaskoczyć, bo staramy się tego uniknąć, ale jeżeli już zaskoczy to naturalnym jest podjęcie wysiłku szybkiego powrotu do stabilizacji. Każdy człowiek ma swój rytm i porządek dnia. Jedni potrzebują określonych godzin posiłków i swoich codziennych rytuałów, innym wystarczy, że po śniadaniu nastąpi obiad. Zegarek organizuje nam życie. Pierwotnie o stabilizacji nie było mowy. Dzisiaj, dzięki temu ludzie są dużo mniej odporni psychicznie na zmiany. Maleją zdolności przystosowawcze, co wzmaga selekcję gatunkową w przypadku zdarzeń katastroficznych. Do tego, dochodzi życie pod cywilizacyjnym kloszem i stajemy się najsłabszym ogniwem, radzącym sobie wyłącznie w swojej sztucznej rzeczywistości.
Postępująca socjalizacja uczy przetrwania, ale jedynie w sztywno określonych warunkach. Rozwój cywilizacyjny z jednej strony otwiera przed nami wachlarz niedostępnych dotąd możliwości, z drugiej, sprawia, że stajemy się coraz bardziej „ułomni” i „nieprzystosowani”. Jak dziecko, które ma zbyt nadopiekuńczych rodziców. Roztoczona nad nami bańka cywilizacyjna, może w każdej chwili pęknąć. Co wtedy? Ba, nie musi nawet pękać. Jej skutki dają się zauważyć nawet w zwykłym, codziennym życiu, gdy wypada ono nagle ze swoich zwykłych torów. Dzieje się coś nieprzewidzianego, trudnego, stresującego. Żyjemy jak zwierzęta w Zoo, tylko że, nie dostrzegamy krat, które sami sobie stworzyliśmy.
Ta bańka i związane z nią przymioty są największym piętnem i barierą w sytuacjach krytycznych. Co na to survival? Survivalowiec te sytuacje przerabia. Mając je w podświadomości, nawet tylko w teorii, nie „zatnie” się, tylko zacznie działać. Poznane niebezpieczeństwo zamiast paraliżować, zmotywuje do pewniejszych przeciwdziałań.